#1 2022-05-24 21:31:41

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Natura Grzechu

Dziewczyna chwyciła pewnie łyk w dłoń. Z kosza obok wyciągnęła jedną strzałę, której koniec został starannie zaostrzony.  Nałożyła strzałę na cięciwę i wycelowała łuk przed siebie. Przez chwilę wpatrywała się uważnie w jeden punkt, starając się wycelować bronią jak najdokładniej się da. Delikatny wiatr poruszył koronami drzew, oraz kwiatami w pałacowym ogrodzie. Kilka zabłąkany szarych kosmyków naszło jej na oczy, ale ona nawet się tym nie przejmowała. Skupiła się tylko na jednym celu. Jej palce puściły cięciwę, a strzała pomknęła prosto w stronę tarczy na której został zawieszony obraz przedstawiający portret czarnowłosego mężczyznę, który był wyraźnie starszy od niej. Zimne błękitne tęczówki spoglądały na nią z tego obrazu, a jego poważna mina odbierała jakąkolwiek radość. Jedyny blask jaki posiadał to złote nitki w swoim książęcym mundurze. Strzała trafiła idealnie w środek jego twarzy przebijając się przez płótno.
-Dziesięć na dziesięć- Powiedział starszy siwy mężczyzna stojący z boku -To twój nowy rekord- Szarowłosa uśmiechnęła się szeroko odgarniając włosy z twarzy. Podeszła do obrazu i teatralnie ukłoniła się
-Wasza dziurawość wybaczy- Krótkim szarpnięciem wyciągnęła strzałę z obrazu po czym wróciła na wcześniejszą pozycję. Jeszcze kilka strzał zostało wystrzelone w stronę portretu, który co raz bardziej przypominał durszlak niż faktyczną tkaninę.
-Możesz się wyżywać, ale nic to nie zmieni- Usłyszała za swoimi plecami ten zimny głos, który słyszała przez całe swoje życie. Dziewczyna opuściła łuk i odwróciła się w stronę kobiety. Cesarzowa, chociaż lata mijały jej uroda wydawała się nadal olśniewać. Brązowe lśniące loki spięte zostały w elegancki kok, którego warkocz tworzył koronę na szczycie głowy. Długa czerwona suknia z wyszywanymi złotymi nićmi zdobieniami idealnie podkreślała bladość skóry cesarzowej, która była tak pożądana na dworze. Złoty pas spoczywał na jej biodrach zaznaczając idealnie wąską talię
-Znalazłaś czas jako cesarzowa czy jako matka?- Zapytała się dziewczyna
-Jako twoja matka, ale również jako cesarzowa. To nie rozsądne sprzeciwiać się woli ojcu, nie byłby zadowolony
-Ojciec nigdy nie jest zadowolony- Zawsze starała się być najlepsza, wkupić się w łaski ojca czy matki, ale ci nigdy nie byli dostatecznie zadowoleni. Wiele razy chciała wiedzieć co ich uszczęśliwi, a teraz kiedy się dowiedziała, nie była w stanie im tego dać.
-To takie niesprawiedliwie
-Nie jesteś jak inni, urodzona do bycia szczęśliwą. Należąc do tej rodziny masz obowiązki z których musisz się wywiązać - Chłód, brak współczucia nie tylko w głosie, ale również w oczach bolał bardziej niż jej słowa.
-Mówisz zupełnie jak babka- Mruknęła, a widząc zwężające się źrenice matki skłamałaby gdyby powiedziała, że nie poczuła pewnej satysfakcji. Nic tak nie dotykało jej matki jak porównania do teściowej -Kiedy stałaś się tak zgorzkniała. Czy księżniczka Mari, która zachwycała swoją urodą i lekkością gdzieś zniknęła?
-Nie jestem już księżniczką tylko cesarzową. Teraz ty jesteś księżniczką i musisz wypełnić swój obowiązek- Od kiedy tylko pamiętała słuchała tylko o swoich obowiązkach. Wszystkie bajki o królewnach które kończyły się zdaniem "żyli długo i szczęśliwie" były zwykłymi bajkami. Prawdziwe życie nijak się miało do tego
-Matko- Mari skierowała wzrok na córkę, która stała przed nią. Szare włosy wydawały się być mieszanką jej brązowych loków, oraz białych włosów ojca. Natomiast temperament...był tak podobny jak niegdyś jej własny. Młodej dziewczyny, której wydawało się, że w życiu może mieć wszystko.
-Proszę...czuję się więźniem tego miejsca. Dwór, ta cała etykieta i jeszcze to małżeństwo, to udręka
-Nie chcę tego słyszeć - Odparła krótko chcąc uciąć rozmowę, ale dziewczyna nie poddawała się. Zrobiła krok w stronę matki
-Nie mogę ci tego oszczędzić Rhiannon
-Gdybyś tylko zechciała wstawić za mną u ojca- Wiedziała, że matka była ostatnią deską ratunku. Jeżeli w całym pałacu była osoba, której ojciec mógł posłuchać to była właśnie jego żona.
-Nigdy o nic go nie błagałam i nie zrobię tego również dla ciebie- Odwróciła się szybko, ale zachowując przy tym pełną grację i odeszła nim dziewczyna zdążyła wyciągnąć w jej stronę dłonie, aby spróbować się chociaż przytulić.
-I skończ się lepiej wyżywać i wróć do swojej komnaty aby się przygotować. Wieczorem twój narzeczony przyjeżdża- Dodała a Rhiannon westchnęła ciężko
-Więc zostawiasz mnie na pastwę losu- Ledwo zdążyła skończyć mówić, a przy jej boku stanęły dwie damy dworu, które subtelnym gestem pokazały jej, że czas na przygotowania. Przez pałac szła z taką miną jakby szła na stracenie. Nawet widok pięknej granatowej i brokatowej sukni nie poprawił jej humoru
-Wasza wysokość się uśmiechnie. Wielu by chciało być na miejscu waszej wysokości- Powiedziała służka mocując się z gorsetem, który założyła Rhiannon
-Nie wiedzą czego pragną. Mam spełnić oczekiwania świata, bo jestem to mu winna, tylko ja tak nie uważam. Ludzie czuliby się lepiej gdyby mogli sami o sobie decydować
-Proszę uważać z tymi słowami, jeszcze ktoś uzna waszą wysokość za rewolucjonistkę
-Rewolucja nie jest taka zła. Świat się zmienia, a koło czasu kręci się nieubłaganie. Pytanie tylko, czy płyniemy z nowymi prądami, czy mamy zamiar trzymać się naszych starych zakurzonych i już nieaktualnych przekonań, aż nasz czas ucieknie na dobre
-Cesarz nie byłby rad
-Cesarz postanowił walczyć z czasem, a tym samym z ludźmi. Kiedy władca zaczyna walczyć z poddanymi, wówczas należy wypatrywać nadchodzącego końca. Świat w którym liczyła się tylko szlachta już dawno się skończył
Na wieczór wszyscy zeszli do sali balowej, która została już przygotowana na dzisiejszy bal. Rhiannon nadal nie zrzuciła z twarzy swojej maski niezadowolenia. Tylko to jej tak naprawdę zostało . Stanęła obok swojej matki, która zajęła miejsce obok męża. Krótka przemowa, a potem przedstawienie gości. Połowy gości nie znała, chociaż nauczyciele usilnie próbowali jej wbić do głowy imiona i nazwiska wszystkich ważnych ludzi w królestwie jak i po za jego granicami. Ich starania spełzły, jednak na niczym. Dlatego też księżniczka kiwała tylko delikatnie głową na znak szacunku. W śród gości pojawił się w końcu on...książę z bajki, który miał być rozwiązaniem wszystkich problemów ich królestwa
-Cieszę się księżniczką, że mogę w wreszcie ujrzeć cię w rzeczywistości. Jesteś jeszcze piękniejsza niż na portrecie- Tani i banalny komplement, który w tych murach był słyszany wyjątkowo często.
-Ty również książę, w dodatku masz mniej dziurawą twarz niż liczyłam zobaczyć- Wyraźnie poczuła na sobie karcące spojrzenie ojca
-Córka chciała powiedzieć, że wyróżniasz się na tle innych- Sytuację uratowała spanikowana Mari, która skupiła uwagę księcia na sobie
-Cieszymy się, że możemy ciebie gościć w naszym pałacu, mam nadzieję, że czas spędzony tutaj będzie owocny- Powiedział Makoto po czym odprowadził wzrokiem mężczyznę
-Rhiannon nie zapominaj, że jesteś księżniczką i czy tobie się to podoba czy nie wyjdziesz za mąż. Poświęcisz się słusznej sprawie- Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię, czując jak wściekłość wzbierała w jej ciele.


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#2 2022-05-24 23:37:18

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Na dworze cesarza panowało poruszenie z powodu przybycia narzeczonego księżniczki Rhiannon i chociaż atmosfera wydawała się być jak najbardziej przyjazna to jednak wśród petentów wyczekujących na audiencję u cesarza był minister sportu który w końcu dostał prawo zabrać swój głos, mężczyzna podszedł, przyklęknął by zaraz potem wstać i spojrzeć na wszystkich zgromadzonych a ostatecznie zatrzymać wzrok na samym cesarzu, zmarszczył nieco brwi i zaczął nerwowo drapać się po brodzie.
- Wasza wysokość, przykro mi przerywać tę wzniosłą chwilę, jednakże mam złe wieści... Zbliża się Wielki Turniej Czterech Smoków, za niecały tydzień zaczną zjeżdżać się głowy państw ze swoimi zawodnikami, gdyż tym razem to Murivel je organizuje ale... My nie mamy uczestnika. Wszyscy godni reprezentowania Murivel w tym turnieju albo nie żyją albo co gorsza, reprezentują Rewolucję i wystawienie ich może tylko zaszkodzić cesarskiej reputacji! Jest jeszcze Talos, który siedzi w lochach, jednakże na moją propozycję zareagował śmiechem i rzucił słowami, których przytoczyć tutaj nie mogę, oznacza to, że w tym momencie jesteśmy w kropce a niestety pamiętam jak na ostatnim turnieju Murivel odpadło w pierwszej rundzie i ojciec Waszej Wysokości zakomunikował jasno, że następny turniej wygramy...
Wytoczył całą sytuację przypominając o tamtej felernej porażce w turnieju i presji jaką ojciec Makoto narzucił na swego syna stawiając dumę kraju na ten jeden turniej, który ma się nie długo odbyć w Murivel, zaś kraj jak na złość nie miał żadnego godnego reprezentanta, który mógłby dotrzymać obietnicy złożonej przez byłego cesarza, co zdawało się tylko pogarszać całą sytuację.
- Jeśli mogę się wtrącić...
Iblee Drismorr, szlachcianka z Rodu Drismorr, która często bywała w pałacu na przyjęciach jako dusza towarzystwa a także i jedna z bardziej wpływowych osób w swoim rodzie, często przybywała by ogłaszać przyjęcia w swojej posiadłości, gdzie zawsze chętnie zapraszała cesarską parę i także w tym momencie przybyła do pałacu w tym celu, nie mniej jednak słysząc ministra, dziewczyna uśmiechnęła się lekko a gdy cesarz pozwolił jej się wypowiedzieć, zrobiła krok w przód, lekko się ukłoniła po czym posłała radosny uśmiech w stronę Makoto.
- W zasadzie to mam kogoś, kto mógłby chętnie rozwiązać problem braku kandydata na Turniej Czterech Smoków jak i dotrzymać słowa, które dał ojciec Waszej Wysokości.
Oznajmiła spokojnym tonem po czym przymknęła oczy i uśmiechnęła się promiennie w kierunku samego cesarza, dając jasną wiadomość, że ma rozwiązanie tego problemu. Iblee spokojnie cofnęła się oczekując decyzji Makoto w tej sprawie, zaś sam minister skierował spojrzenie na młodą kobietę.
- Kto taki jest na tyle silny by sprostać wyzwaniu pokonania wojowników z innego kraju i zagwarantowanie Murivel pierwszego miejsca w tym turnieju?
Zapytał widocznie zaintrygowany śmiałością dziewczyny o jasnych włosach co do jej wypowiedzi, sama Iblee słysząc słowa ministra po prostu skierowała głowę w jego stronę po czym radośnie się uśmiechnęła, tym chciała zakomunikować, że nie powie nić więcej póki sam cesarz nie wyrazi zgody na przedstawienie kandydata nie mniej jednak była pewna swoich słów.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#3 2022-05-24 23:59:43

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Rhiannon nie pamiętała już połowy twarzy, które do niej podeszły, aby się przywitać, oraz pochwalić jej wygląd. Kątem oka spoglądała na księcia, który najwyraźniej próbował ją swoim spojrzeniem speszyć na tyle, aby do niego podeszła. Nie miała takiego zamiaru, a jej plany na dzisiejszy wieczór nie uwzględniały żądnych książąt. Jej uwaga została skierowana na zgoła inny temat. Minister sportu, który wyglądał na kogoś, kto był świadkiem wymyślania jeszcze przez pierwotnych ludzi pierwszej dyscypliny wspomniał coś o turnieju. Dziewczyna skierowała wzrok na ojca, którego mina wyraźnie zrzedła. Nie umiał przegrywać, a przyznanie się do porażki przychodziło mu z wyjątkowym trudem.
-Nie musisz mi o tym przypominać, ani o tym co obiecał mój ojciec- Odpowiedział cesarz. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kolejna porażka w turnieju nie wchodziła w grę...nie jeżeli chciał rozwiązać wszystkie państwowe problemy. Wygrana mogłaby pozwolić mu udowodnienie, że monarchia nadal jest silna i mocna. Nim, jednak w głowie cesarza zaczęła malować się chociażby minimalna wizja potencjalnego kandydata, to jeden z jego gości, którego nawet Rhiannon kojarzyła postanowił zdobyć się na odwagę. Makoto skierował na Iblee zaciekawiony wzrok po czym kiwnięciem głowy dał jej znak, aby mówiła dalej
-Ja pójdę- Wypaliła nagle -Umiem władać mieczem oraz szpadą
-Zamilcz- Powiedział Makoto nie spoglądając nawet na córkę
-Przecież sam wiesz, że trenuję...jeżdżę konno, nawet ciebie ostatnio prześcignęłam. Łucznistwo...
-Ty masz inne obowiązki, musisz zadbać o swojego narzeczonego
-Ale...
-Dosyć- Uciął szybko temat, obdarzając córkę karcącym spojrzeniem.
-Wybaczcie jej brak taktu. Jest młoda, krew w niej się gotuje- Mari po raz kolejny spróbowała wyratować sytuację. Rhiannon podczas tego balu złamała już kilka dość ważnych zasad protokołu, co w rodzinie tak wysoko postawionej jak ich nie miało prawa się wydarzyć
-Gwarantuję, że księżniczka będzie miała zwiększoną ilość zajęć z etykiety- Dodał Makoto i kiwnął lekko głową w stronę ministra, oraz kobiety, w geście przeprosin za nieuprzejmość księżniczki.
-Proszę kontynuuj. Któż to jest godzien reprezentować Murivel- Dodał chcąc zepchnąć rozmowę ponownie na właściwe tory.
-Czy ja usłyszałem coś o turnieju - Odezwał się książę, który podszedł do Rhiannon i stanął obok niej. Na twarzy dziewczyny pojawił się taki grymas jakby właśnie spotkała na swojej drodze coś wyjątkowo obrzydliwego
-Chętnie wezmę w nim udział, aby udowodnić, że jestem ciebie godny
-Nie kłopocz się- Odpowiedziała szarowłosa i wygładziła dłońmi brzeg swojej sukni. Nawet na niego nie spojrzała. Dostatecznie się napatrzyła na jego twarz, kiedy celowała do niej z łuku dziś popołudniu. Tyle jej wystarczyło, aby utwierdzić siebie w tym, że ten związek nie miał przyszłości, a ona nawet nie miała ochoty udawać, że się będzie starać. W końcu czy jej zdanie miało jakiekolwiek znaczenie.


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#4 2022-05-25 01:45:57

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Iblee ze spokojem słuchała kolejnych ciekawych wypowiedzi księżniczki i cesarza w ciszy, najwidoczniej jej propozycja wywołała znacznie ciekawsze poruszenie niż mogłoby się wydawać nie mniej jednak sama dziewczyna doskonale wiedziała co robi, w tym momencie kraj, który tak sobie umiłowała mógł odnieść sukces a sam cesarz dotrzymać słów ojca i ogłosić Murivel zwycięzcą tego turnieju, dlatego w jej głowie powstała idealna okazja, przy czym sama Iblee może mocno zaplusować podczas całego wydarzenia, w końcu jeśli to jej zawodnik wygra, Makoto musiałby przyznać, że dziewczyna miała nie mały udział w tym zwycięstwie.
- Wasza Wysokość, jeśli miałabym opisać słowami tego wojownika, obawiam się, że brakłoby mi odpowiednich słów. Opowiem zaś Waszej Wysokości krótką historię, zaś po niej Wasza Cesarska Mość zdecyduje, czy chce tego wojownika za kandydata.
Trzy lata temu Zakon Czarnego Kruka zebrał pokaźną armię wspaniałych żołnierzy, wówczas i nad Murivel zapadły czarne chmury czy nie szykuje się wielka wojna między krajami a zakonem, armia skierowała się na północ Akaviru, gotowa by zabić każdego kogo napotka na swej drodze, mogłoby się wydawać, że nadchodzi koniec pewnej ery Akaviru, jednakże... Armia została zatrzymana na pustyni Eklipsy gdzie została całkowicie rozgromiona przez jednego mężczyznę, wojownika o szarych włosach, żółtych oczach w które wzbudzały przerażenie u każdego kto w nie spojrzał. W ciągu jednego dnia większość armii została zmieciona z powierzchni ziemi a pozostali przy życiu uciekli w popłochu nigdy nie wracając do zakonu. W ten sposób mężczyzna powstrzymał całą wojnę samotnie i bez żadnej broni. Owym mężczyzną jest mój kandydat, osobnik o niezmierzonej sile a także niezłomnym charakterze.

Opowiedziała młoda kobieta ze spokojem acz pewnością, która budziła grozę, zaś jej ciało podczas tej opowieści mimowolnie zaczęło drżeć, zupełnie tak, jakby pamięć mięśniowa przywróciła jej wspomnienie tamtego dnia z powrotem i zareagowało jak wtedy, nie mniej jednak sama Iblee musiała przyznać, że nie widziała nigdy tamtej walki, nie mniej jednak spotkała mężczyznę w swoim życiu i mogła spokojnie przyznać, że ta historia musiała okazać się prawdą, nie mniej jednak to od samego cesarza musiała paść decyzja czy chce on kogoś takiego jako reprezentanta swego kraju.
- Jeśli Wasza Wysokość sobie życzy, mogę przyprowadzić go jutro o poranku do pałacu i wtedy Wasza Cesarska Mość zadecyduje co dalej.
Zaproponowała ze spokojem Iblee po czym uśmiechnęła się a gdy Makoto wyraził swoją aprobatę ku temu pomysłowi, dziewczyna ponownie schyliła się na znak gestu pożegnalnego i opuściła powolnym krokiem salę tronową udając się do wyjścia wiedząc już gdzie musi się skierować tego dnia.

************************************************

Na północy od Akaviru.

Iron spokojnie stanął pod jednym z drzew przy strumyku, odłożył wiaderko obok po czym rozłożył spokojnie wędkę, założył przynętę i po upewnieniu się, że ta się trzyma, pochwycił wędkę pewniej i zamachnął się po czym zarzucił ją w głąb strumyka po czym spokojnie wbił wędkę w ziemię i usiadł pod drzewem, zgiął lewe kolano i oparł na nim swój łokieć, w spokoju płynącą z nurtem wodę a jego uśmiechniętą i beztroską twarz co jakiś czas oświetlały snopy światła uwalniające się spod cienia korony drzew, chłopak mimo ostatnich burzliwych wydarzeń wydawał się być spokojny i frywolny.
Przymknął delikatnie oczy i w tej pozycji siedział co jakiś czas biorąc lekki wdech świeżego powietrza, jego ciało spoczywało w tej pozycji dłuższy czas a on sam miał wrażenie, że ta spokojna sytuacja trwa wiecznie...
- Długo tu już jesteś, Iblee?
Zapytał po czym uchylił swoje powieki ukazując swe żółte oczy, po czym skierował wzrok w swoją lewą stronę, gdzie stała nad nim nieco pochylona dziewczyna, która tylko uśmiechała się lekko.
- Dopiero co się pojawiłam, przerwałam?
Zapytała spokojnym acz nieco radosnym głosem, sam Iron po prostu przymknął oczy by zaraz potem posłać jej radosny uśmiech.
- Nie, nieco odpoczywałem, nic nadzwyczajnego.
Odrzekł beztrosko ukazując tym samym, że nie miał za złe dziewczynie za pojawienie się jej ot tak znikąd i przerywanie mu jego momentu beztroski.
- Cieszę się, jednak... Mam małą sprawuszkę... Widzisz, masz jeszcze dług u mnie, pamiętasz?
Wyrzuciła już nieco mniej radośnie, właściwie było jej dość źle, że postanowiła mu przeszkodzić, nie mniej jednak w tym momencie nie miała większego wyboru, niż po prostu przejść do celu swojego przybycia tutaj, sam Iron nie wydawał się być zawiedziony, spokojnie wstał po czym odwrócił się w kierunku błękitnowłosej.
- Dobrze, że mi przypomniałaś, nie chcę wyjść na niesłownego a im prędzej spłacę swój dług, tym lżej mi będzie na sercu.
Odparł niespeszony, nie mniej jednak po chwili milczenia jego mina stała się nieco zmieszana.
- Bardzo się wkopałem, prawda?
Zapytał a Iblee jedynie pokiwała głową i zachichotała.

Nieco później:

- ŻE CO?!
Zawołała Miyori odpowiadając na słowa Irona, który zaczął nerwowo drapać się po głowie i uśmiechać przepraszająco, kobieta momentalnie skrzyżowała ręce na klatce piersiowej po czym obróciła się bokiem do chłopaka i z grymasem na twarzy po prostu pokręciła głową.
- Kilka miesięcy temu zabiłeś Destiny, właśnie budujemy pierwsze miasto Społeczności Cienia! Co Ty sobie myślisz?! Jesteś NAJWAŻNIEJSZYM CZŁONKIEM RADY PROTEKTORÓW! Nie możesz ot tak rzucić tego wszystkiego i wynieść się na inny kontynent! Zwłaszcza na jakiś turniej! IRON! Ty nigdy nie brałeś udziału w jakimś turnieju! W dodatku i tak odkąd nasza społeczność wyszła z wymiaru cienia to dodali restrykcję, żadnych demonów cienia!
Miyori krzyczała z oburzenia na chłopaka, który mimo wszystko wydawał się nie być być tym przejęty.
- Spokojnie, dam radę bez Vaina, chłopak musi i tak odpocząć a ja załatwię całą sprawę sam.
Odrzekł ze spokojem, jednak w głowie Miyori powróciły wspomnienia sprzed kilku lat, wspomnienia gdy Wszechpożeracz został zabity a demony cienia przestały się ich słuchać, byli skazani na siebie podczas gdy wszyscy ich ścigali. Pamiętała jak podczas jednego pościgu Iron by uchronić ją skierował na siebie grupę zabójców pozwalając jej uciec, wrócił po kilku dniach z potwornymi ranami jednak żywy, ta wizja zakuła się w jej pamięci, widok ociekającego krwią Irona, który nie mając innego wyboru musiał podjąć tę nierówną walkę.
- Miyori-san... Zapewniam Cię, że taki wojownik jak Iron nie przegra, poza tym budujecie pierwsze miasto, potrzebujecie większej ilości sojuszników niż Akavir i Palansour, Murivel jest do tego świetne a Iron pokaże cesarzowi, że są godnymi sojusznikami, poza tym... Taki tytuł tylko wzmocni waszą pozycję na arenie politycznej i sprawi, że każdy kontynent was pozna, proszę nie miej pretensji do mnie za ten wybór.
Dodała Iblee by móc jakkolwiek przekonać Miyori, że ten pomysł mimo wszystko nie jest tragiczny, sam Iron podszedł do brunetki i spokojnie położył jej dłoń na ramieniu.
- Miyori i tak chcesz zrobić to wszystko po swojemu, więc będziesz miała okazję a te kilka tygodni niewiele zmieni, wrócę i wspomogę resztę, a przynajmniej spłacę dług u naszej Iblee bez której nie byłoby to możliwe.
- Wiem... Po prostu... Ech... Rób jak uważasz...
Odparła od niechcenia Miyori zaś szarowłosy posłał jej radosny uśmiech, spokojnie się odsunął po czym odwrócił się i skierował do wyjścia z domu.

******************************

Murivel, dzień później:

Iron spokojnie wraz z Iblee szli ulicami miasta, szarowłosy co rusz spoglądał na budynki czy to na ludzi z niemałym zdumieniem oraz nieukrytą radością, zaś Iblee podłapując jego zdumienie po prostu uśmiechała się, widziała, że Murivel mu się podobało, było niczym malowniczy krajobraz namalowany na płótnie przez wybitnego malarza.
- Poczekaj aż zobaczysz pałac.
Oznajmiła dziewczyna z dumą w głosie a sam Iron skierował na nią wzrok i poprawił plecak.
- Mówisz, że wygląda lepiej od pałacu królowej Rosemary?
- Przekonasz się, zaraz będziemy.
I faktycznie, na widok pałacu Iron dosłownie oniemiał, wydobył jedynie ciche "wow" z ust po czym za prośba Iblee wkroczył do środka, tam kazano mu zostawić niebezpieczne przedmioty, nie mniej jednak nie miał przy sobie nic nadzwyczajnego a przeszukanie plecaka wykazało jedynie, że wziął ze sobą kilka dodatkowych ubrań oraz paczek papierosów, po czym puszczono ich dalej.
W końcu zawędrowali do sali tronowej, gdzie szarowłosy ponownie oniemiał na widok wystroju.
- Wasza Wysokość... Oto mój kandydat, Iron Del Fugakushi.
Oznajmiła ze spokojem Iblee gestem dłoni wskazując na szarowłosego, który na widok Makoto przyklęknął na jedno kolano i spuścił głowę ukazując odpowiedni szacunek głowie państwa.
- Wasza Wysokość, przybyłem na wezwanie Iblee by reprezentować Murivel w zbliżającym się turnieju Czterech Smoków.
Oznajmił uroczyście po czym wstał ukazując się w pełni wszystkim zebranym.
Iron z początku mógł nie prezentować się nadzwyczajnie, był wysoki, miał 1.80 m wzrostu, był szczupły, nie mniej jednak widać było jego umięśniony tors spod golfa, który miał na sobie chociaż i ten nie wydawał się być jakiś nadzwyczajny. Chłopak był ubrany w owy czarny golf, na którym miał lekką kurtkę, jeansowe spodnie i ciężkie buty, szare włosy miał spięte w kucyk i z pozoru wydawał się nie być kimś nadzwyczajnym.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#5 2022-05-25 02:35:53

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

-Nie myśl sobie, że twoja obecność na turnieju oraz, kiedy nasz kandydat przybędzie nie będzie oczekiwana- Odezwał się Makoto, kiedy Rhiannon tylko przekroczyła próg jego gabinetu. Za każdym razem, kiedy była wzywana do ojca, czuła się jak małe dziecko, które coś przeskrobało. Makoto był dobrym cesarzem, ale za to kompletnie nie radził sobie z byciem rodzicem. Dworska etykieta, z góry ustalone sztywne zasady, nie pozwalały mu na to, aby chociaż w najmniejszym stopniu docenić swoje dzieci...a już na pewno nie doceniał swojej córki
-Po co nam jakiś wojownik...- Mruknęła cicho -Jestem twoją córką, pomyśl co by się wydarzyło gdybym wygrała
-Pomyślałem- Odpowiedział -Po pierwsze nie wygrasz, po drugie to nie do przyjęcia, aby księżniczka pałała większą ambicją do szermierki, wyścigach, czy do łucznictwa. Przestań zajmować się głupotami- Makoto wstał z krzesła i spojrzał na córkę. Rhiannon już wiedziała, że to wezwanie do gabinetu nie dotyczyło tylko informacji odnośnie jej obowiązków. Za tym kryło się coś jeszcze
-Przypominam ci również, że księżniczce nie wypada mieszać się do polityki, a już tym bardziej podważać kompetencji własnego ojca, oraz cesarza- Dziewczyna momentalnie się wyprostowała i uniosła głowę nieco do góry. Domyślała się, że każde jej słowo zostanie starannie przekazane właśnie jemu. W tym miejscu nie było żadnych tajemnic, nikt nie mógł mieć swoich prywatnych poglądów czy przemyśleń.
-Może nikt by tego nie robił, gdybyśmy nie ignorowali beznadziei ludzi, a zamiast tego ważniejszy dla ciebie jest jakiś turniej. To też moje zadanie
-Twoim jedynym zadaniem jest doprowadzić do małżeństwa, oraz postaranie się o potomka- Cesarz schował dłonie do tyłu i wpatrywał się w dziewczynę, której drżenie płatków nosa zdradzały jej zdenerwowanie
-Więc tym dla ciebie jestem...klaczą rozpłodową? - Ten, jednak nie odpowiedział, tylko wrócił ponownie za biurku, aby skupić się na kolejnych dokumentach, które były ważniejsze niż to co działo się w jego rodzinie
-Chciałaś iść znaleźć i zająć się swoim gościem - Dziewczyna nawet nie ukłoniła się, tylko odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu ojca. Nie miała zamiaru zajmować się jak to jej ojciec ujął "gościem" tak naprawdę to przez cały dzień robiła wszystko, aby tylko uniknąć spotkania z nim. Nie wytrzymałaby kolejnej fali komplementów, tak miernych, że pewnie by musiała się chwilę zastanowić nad tym czy oby na pewno był to komplement. Poszła do swojej komnaty, gdzie przebrała się w swój strój do ćwiczeń oraz swój łuk, i wyszła z pałacu zmierzając prosto do stajni, aby osiodłać konia, i wybrać się na przejażdżkę. Specjalnie stworzony tor przeszkód był dla niej jedną z nielicznych opcji oderwania się od problemów. Kochała jazdę konną połączoną ze strzelaniem do specjalnie zawieszonych tarcz.
-Gdzie jest Rhiannon?- Zapytał się Makoto swojej małżonki, kiedy siedzieli w sali tronowej oczekując przybycia zaproszonego gościa. Kobieta wzruszyła tylko lekko ramionami, dając mężczyźnie wyraźny znak, że nie wie gdzie to znowu wywiało ich córkę.
-Myślałam, że z nią rozmawiałeś
-Bo rozmawiałem, jasno dałem jej do zrozumienia, że oczekujemy jej obecności- Rozmowa została, jednak urwana, bo do sali wszedł rzeczony wojownik, który miał w tym roku doprowadzić Murivel do wygranej. Makoto zlustrował chłopaka spojrzeniem, które nieco zelżało, kiedy ten skłonił się przed nim. Nawet na jego ustach przez chwilę pojawił się nikły uśmiech.
-Mam nadzieję, że podróż nie była zbyt męcząca i niewygodna. Cieszymy się, że możemy powitać ciebie w naszym pałacu- Wypowiedział starannie wyuczoną jeszcze za czasów młodości formułkę.
-Rozkazałam przygotować ci jedną z komnat. Mam również nadzieję, że zaszczycisz nas swoją obecnością podczas obiadu- Sztuczne uprzejmości, nie były w stanie przysłonić przenikliwego spojrzenia cesarza. Makoto spodziewał się kogoś może wyższego, bardziej umięśnionego, a dostał tak naprawdę zwykłego chłopaka, który na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się zbytnio z tłumu. Mimo to miał zamiar dać mu szansę. Uchylał już usta, aby coś jeszcze powiedzieć, kiedy wrota do sali się otworzyły a przez nie wparowała wyraźnie zadowolona Rhiannon. Nie tylko spóźniona, ale również umorusana ziemią i zdyszana. Miała na sobie nadal strój do ćwiczeń, a przez ramię przewieszony łuk. Z wysoko związanego kucyka wydostało się kilka kosmyków włosów, które opadły jej niedbale na twarz. Przeszła przez salę nie zwracając uwagi na innych, którzy chociaż nieco skonsternowani ukłonili się nisko. Nie spojrzała nawet na swoich rodziców, którzy wydawali się chcieć ją zabić spojrzeniem. Przeszła obok chłopaka po czym odwieszając łuk na oparcie jednego z krzeseł usiadła na nim uśmiechając się nieznacznie
-Pozwolisz, że przedstawię...księżniczka Rhiannon, nasza córka
-Więc to jest ten wojownik...myślałam, że będziesz wyższy- Dziewczyna widocznie postanowiła sobie za punkt honoru robić totalną odwrotność tego o co ktoś ją poprosił, a raczej tego o co prosili ją rodzice. Tylko w ten sposób mogła wyrazić swoje niezadowolenie, chociaż doskonale wiedziała, że spotka się ze ścianą.

Ostatnio edytowany przez Rhiannon Fukushima (2022-05-25 02:36:13)


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#6 2022-05-25 03:08:17

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Ku zaskoczeniu Irona, które ten mimo wszystko ukrył, cesarz i cesarzowa przywitali go całkiem ciepło, chociaż zdawał sobie sprawę, że raczej to zasady etykiety im to nakazywały, nie mniej jednak gdzieś w środku czuł lekką ulgę po takim podejściu do niego a sama Iblee po prostu uśmiechnęła się lekko widząc jak szarowłosy mimo wszystko wydaje się być nieco rozluźniony.
- Dziękuję za troskę, wbrew pozorom podróż minęła mi całkiem szybko i bez problemowo.
Odparł ze spokojem i uśmiechnął się tak jak miał to w swoim zwyczaju, z lekkim przymknięciem oczu i tak jak z wyglądu nie przypominał wielkiego wojownika, tak jego uśmiech, promienny i ciepły, jeszcze bardziej mógł podważać jego kompetencje.
Na wieść o przygotowanej komnacie szarowłosy skierował swój wzrok na cesarzową po czym obdarzył ją tym samym uśmiechem co samego cesarza.
- Jestem zaszczycony móc mieszkać tutaj na czas turnieju, jak i wielkim zaszczytem będzie móc obcować z Waszą Wysokością przy wspólnym obiedzie.
Odparł z opanowaniem, wtem do sali wkroczyła księżniczka, nie mniej jednak nie wyglądała na tak typową księżniczkę jak sobie szarowłosy wyobrażał i chociaż Iblee wspominała, że dziewczyna ma charakterek, to chłopak wyobrażał sobie jej okres buntu zupełnie inaczej, raczej widział obrażoną księżniczkę w sukience, która nerwowo tupie, gdy coś jej nie podpasuje a tutaj, taka niespodzianka.
Po tym niezbyt miłym komentarzu od Rhiannon Iblee otwierała już usta by coś powiedzieć.
- Iro-
- Iblee, spokojnie...
Uprzedził ją żółtooki po czym skierował na nią swoje spojrzenie i mimo wszystko uśmiechnął się do niej ciepło, następnie jego wzrok ponownie spoczął na cesarzu i jego żonie, przez moment chłopak milczał by zaraz potem nieco spoważnieć.
- Zdaję sobie sprawę, że Wasza Wysokość spodziewał się, że będę wyglądać zupełnie inaczej, wszak domyślam się, iż panienka Iblee opowiedziała o mnie co nieco a to wpływa na wyobraźnię, jeśli więc Wasza Wysokość zapragnie przetestować moje umiejętności, nie mam nic przeciwko, nie ma też znaczenia w którym miejscu lub o której porze.
Postawa Irona jak i jego grymas twarzy zmieniły się, można by rzec, że jego urok zaniknął a przed sobą mieli bezwzględnego zabójcę, jego zmrużone i skupione oczy wydawały się szukać ofiary, a sam cesarz mimowolnie mógł odczuć jak jego prawa ręka zaczyna drżeć, nie mniej jednak służba wokół zaczęła się trząść i można było usłyszeć szepty skonfundowanych ludzi nie wiedzących co się z nimi dzieje, nawet sama księżniczka mogła poczuć jak nogi zaczęły się jej trząść chociaż nie do końca wiedziała czym jest to spowodowane.
- To nie szata zdobi człowieka i Iron jest tego najlepszym przykładem, jego umiejętności są legendarne.
Zarzekła Iblee a drżenia wśród ludzi ustały, sam Iron ponownie zmienił wyraz twarzy na znacznie bardziej przyjazny czego skutkiem było uspokojenie się ludzi w okolicy, mimowolnie chłopak pokazał próbkę swoich zdolności cesarzowi jak i wszystkim wokół, doprowadził ich ciała do strachu, samym spojrzeniem wywołał panikę w ich podświadomości i pokazał jak szybko może ich sparaliżować strach.
Po całej rozmowie Iron został skierowany do swojej komnaty, spokojnie wszedł do środka i w pierwszej kolejności odłożył plecak na krzesło, by zaraz potem sprawdzić szafę i półki a także kredensy, zupełnie jakby szukał jakichś bomb czy niespodziewanych gości czyhających na jego życie, dopiero po tym upewnieniu się, szarowłosy otworzył plecak i powoli zaczął rozpakowywać swoje rzeczy i umieszczać je w szafie.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#7 2022-05-25 12:04:32

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Księżniczka zacisnęła usta w wąską linię, kiedy jej komentarz spotkał się z odpowiedzią, ale skierowaną jedynie do cesarza. W obecności swoich rodziców zawsze była powietrzem i mało kto zwracał na nią uwagę. Czy było więc dziwnym to, że wolała unikać ich obecności niż spędzać z nimi czas. Dziewczyna naburmuszyła się, po czym szybkim ruchem dłoni odgarnęła pałętające przed jej oczami kosmyki szarych włosów, które wydawały się stanowić idealną mieszanką brązu cesarzowej oraz bieli cesarza, która tak doskonale maskowała upływający czas, oraz fakt, że cesarz  każdym kolejnym dniem był coraz starszy. Atmosfera w sali nagle się zmieniła. Rhiannon skierowała swoje miodowe tęczówki w stronę chłopaka. Jego rysy twarzy się wyostrzyły, a w spojrzeniu błysnęło coś, co sprawiło, że ciężka bryła lodu spadła jej na samo dno żołądka. Przedziwny niepokój, oraz strach przed czymś nieokreślonym sparaliżował jej ciało, a dreszcze przebiegły wzdłuż kręgosłupa. To samo dostrzegła u innych zebranych w komnacie, ale również u własnego ojca, co zdumiało ją wyjątkowo. To on zawsze powtarzał, że cesarzowi obcy jest strach, a teraz widziała w jego oczach ten lęk, którego nie widziała przez całe swoje życie. Wszystko, jednak ustało wraz ze zmianą wyrazu twarzy chłopaka. Po niedawnym niepokoju pozostały jedynie ludzkie szepty, oraz kropla potu, która spłynęła po cesarskiej skroni. Dziewczyna zamrugała kilka razy, nie odrywając spojrzenia od chłopaka.
-Jestem absolutnie przekonana, że księżniczka nie miała niczego złego na myśli...prawda?- Odezwała się cesarzowa, przerywając to dość niezręczne milczenie. Wychyliła się nieznacznie na swoim tronie, aby spojrzeć w stronę dziewczyny.
-Oczywiście, że nie. Wybacz jeżeli ciebie uraziłam- Odezwała się, przywołując tym samym na twarzy uśmiech, który był jednym z tych wymuszonych, przez co mógł wyglądać bardziej na grymas bólu.
-Alfredzie- Cesarz klasnął w dłonie, a przed jego tronem pojawił się odpowiedni służący -Zaprowadź, proszę naszego gościa do jego komnaty- Lokaj skłonił się nisko, i ruszył  stronę wyjści dając tym samym znak chłopakowi, aby udał się za nim. Księżniczka odprowadziła wzrokiem chłopaka, a kiedy wyszedł z komnaty, ona wstała z krzesła, zabierając ze sobą swój łuk. Również miała zamiar wyjść i jej się to udało, jednak kiedy szła już do swoich komnat, ojcu udało się ją dogonić. Chwycił ją mocno za ramię i odwrócił w swoją stronę.
-Mam już dość twoich impertynencji - Rhiannon jeszcze nigdy nie widziała ojca tak wściekłego. Szybko zrozumiała, że właśnie udało się jej przekroczyć cienką granicę cierpliwości cesarza.
-Czy ty nie masz żadnej przyzwoitości?, żadnej dumy rodzinnej? Nie dość, że zachowujesz się jak prostaczka w stosunku do księcia, to jeszcze obrażasz naszego gościa. Ta rodzina do której należysz to nie jakiś motłoch, abyś mogła zachowywać się jak...
-Należę do niej ojcze...nie wydaje mi się. Nikt mnie nie słucha, nikogo nie obchodzi co ja myślę, czy czego chce. Wszystko jest robione za moimi plecami
-I najwyraźniej mamy w tym słuszność, skoro sama nie umiesz zrozumieć swoich obowiązków. Nie masz najmniejszego poczucia odpowiedzialności i dlatego to jest najlepsze rozwiązanie
-Ale... - Zaczęła mówić, ale ojciec jak zwykle był szybszy, chcąc uciąć rozmowę
-Do czasu, aż zaczniesz się zachowywać jak na księżniczkę przystało żadnych sportów, ani jazdy konnej- Zabolało, a Rhiannon wiedziała, że słowo ojca było w tym pałacu świetością. Nie był to człowiek, który rzucał słowa na wiatr. Również szybko nie odwoła tego.
-⁣Ale tu nic innego nie ma do roboty
-Jest i to dużo, i może dzięki temu dostrzeżesz swoją powinność. A teraz idź do komnaty i przygotuj się na obiad. Chcę zobaczyć tam prawdziwą i uśmiechniętą księżniczkę. To wszystko- Nie było już miejsca na dyskusje, bo cesarz nigdy nie dyskutował. On był tym, który miał ostatnie zdanie w każdej rozmowie. W miodowych oczach Rhiannon zebrały się łzy, ale szybko wytarła je wierzchem dłoni, nim zdążyły spłynąć po jej policzkach.
-Mam nadzieję, że ty również zobaczysz swoje obowiązki- Mruknęła pod nosem, po czym ruszyła w stronę swojej komnaty w której już czekały służki z przygotowaną na obiad sukienką, oraz naturalnie z gorsetem. Sukienka była w kolorze różowym. Długa i prosta bez zbędnych ozdobników.
-Wyjść - Mari przerwała sznurowanie gorsetu. Służki momentalnie odsunęły się od szarowłosej i na widok cesarzowej dygnęły po czym wyszły z komnaty. Kobieta miała zaciśniętę usta w wąską linię po czym podeszła do swójej córki i chwyciła za zwisające z gorsetu sznurki, aby skończyć jego wiązanie
-Nie rób takiej miny, bo ci się zmarszczki porobią- Odezwała się jako pierwsza Rhiannon a w odpowiedzi otrzymała mocne pociągnięcie sznurków i zacieśniający się gorset
-Każdego da się wytresować, każdego da się złamać
-Wiesz to z doświadczenia?- Mari odwróciła córkę w swoją stronę i spojrzała prosto w jej oczy. Chwyciła delikatnie jej twarz w swoje dłoni i pogładziła kciukiem jej policzki
-Im szybciej zaakceptujesz swoje miejsce i swoje obowiązki tym mniej będzie bolało - Dziewczyna odwróciła głowę w przeciwną stronę uwalniając twarz z dłoni matki. Słyszała to wiele razy, wraz z kilkoma innymi mądrościami matki, które nie malowały życia w radosnych barwach
-Jeżeli nie chcesz żyć w złotej klatce, musisz przynajmniej nauczyć się otwierać jej drzwiczki, a nie walić w nie głową- Czy to sumienie się w niej odezwało, czy może przypomniała sobie lata swojej młodości, trudno było to stwierdzić. Rhiannon wiedziała, jednak jedno. Nie była to pomoc, której oczekiwała.
-Zachwyć ojca i Eryka, a ugrasz na tym znacznie więcej niż na bezsensownych kłótniach- Powiedziała i pomogła jej ubrać sukienkę i zawiązała ozdobną wstążkę pod jej biustem, która na opadała na jej tył w delikatnej kokardzie. Upięcie włosów zajęło najwięcej czasu. Szare pasama zostały najpierw zaplecione w warkocz, który skręcono w koka w którego powtykano niewielkie spinki z okrągłymi rubinami. Z jego środka wypuszczono jedno luźne pasmo.
Jadalnia została przygotowana z wyraźną pieczołowitością. Złota zastawa, kryształowe kieliszki. Wszystko co było w pałacu najlepsze. Ledwo weszła do jadalni, a książe Eryk podszedł do niej i skłonił w jej stronę delikatnie głową.
-Wyglądasz czarująco- Powiedział, a na jej ustach pojawił się nikły uśmiech. Mężczyzna wyciągnął w jej stronę dłoń, a ona podała mu swoją odzianą w satynową rękawiczkę. Zajęła mijsce pomiędzy ojcem a swoim przyszłym narzeczonym. Do kielichów nalano niewielką ilość wina, a zaraz potem kelnerzy podali przystawki. Dziewczyna zdążyła już ściągnąć jedną rękawiczkę, aby chwycić z jedną z talerzy z serami
-Załóż rękawiczki Rhiannon
-Ale to głupie
-Rób co mówię- Dziewczyna rzuciła szybkie spojrzenie w stronę matki, ale ta tylko kiwnęła lekko głową, dając jej tym samym znak, że nie ma tutaj pola do dyskusji
-Powiedz mi proszę o ile to nie tajemnica- Cesarz zwrócił się w stronę Irona -Czy już wiesz o co będziesz chciał prosić, jeżeli uda ci się wygrać?- Rhiannon, kiedy to usłyszała zmarszczyła brwi i chyba po raz pierwszy nachyliła się w stronę księcia
-Prosić?- Zapytała się wyraźnie zaciekawiona, a mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie
-Zwyciężca turnieju oprócz zaszczytów, nagrody finansowej moze poprosić cesarza o jedną przysługe, a on nie może odmówić- Wyjaśnił, a w oczach księżniczki przez chwilę zapłonęły iskierki.
-Nie może odmówić...nawet jeżeli to coś bardzo głupiego?- Dopytała się, a książę kiwnął głową upijając łyk wina
-Wiadomo, że w grę nie wchodzą tak głupie prośby jak oddanie władzy, ale tak...można poprosić o wiele dziwnych i głupich rzeczy-

Ostatnio edytowany przez Rhiannon Fukushima (2022-05-25 12:05:55)


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#8 2022-05-25 13:06:16

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Po całym spotkanie Iblee skierowała się do siebie by powrócić dopiero na umówiony obiad w odpowiednio przygotowanym eleganckim stroju, zasiadła na swoim miejscu, które jej wyznaczono i wyczekiwała reszty osób, chociaż tak naprawdę czekała na jednego z nich, Irona, dziewczyna obawiała się jak chłopak wystąpi i chociaż szarowłosy na razie był nienaganny w swojej elokwencji i etykiecie wobec cesarza to jednak swoim strojem mógł urazić w tym momencie ich wszystkich, dlatego liczyła, że chłopak wziął odpowiednie ciuchy i na takie okoliczności.
Iron zjawił się punktualnie w swoim eleganckim stroju, chociaż jego garnitur wyróżniał się znacząco na tle ubrań innych osobników, nie był jakiś nadzwyczajny ani nie miał żadnych dodatków, które miałyby urozmaicić ten strój, ot zwykły ubiór który nosili typowi mieszczanie na eleganckie spotkania.
Na widok jadalni chłopak ponownie oniemiał i w ciszy zasiadł do stołu, po czym oczekiwał na posiłek wyprostowany i z pełnią spokoju, chociaż kolejne wymiany zdań między cesarzami a ich córką wywołały u niego lekki uśmiech na twarzy i tylko Iblee w tym momencie mogła się zorientować, że szarowłosy w ten sposób powstrzymuje się od śmiechu.
Jednak ostatecznie padło pewne pytanie w jego stronę, chłopak uniósł wzrok ku samemu cesarzowi a na jego twarzy poza lekkim uśmiechem można było dostrzec zmieszanie a nawet i zakłopotanie.
- Będąc szczerym... Nawet nie wiedziałem, że jest jakaś nagroda...
Odrzekł spokojnym, lecz zakłopotanym tonem i przymrużył oczy po czym uśmiechnął się lekko, lata walk na śmierć i życie nauczyły go jedynie tego, że nagrodą za wygraną walkę jest szansa dalszego istnienia na tej planecie, sama Iblee też najwidoczniej nie zdążyła mu wspomnieć, że ten turniej jednak jest prestiżowym przedsięwzięciem.
- I będąc szczerym nie przemyślałem jeszcze tego, co bym chciał.
Dodał po chwili ze spokojem po czym wrócił do jedzenia, faktem jednak było to, że w jego głowie pojawiły ciekawe pomysły na to, jak mógłby użyć tego życzenia do poprawienia komfortu swoich towarzyszy, nie mniej jednak zdecydował się w tym momencie jeszcze nie podejmować żadnej decyzji, na wszelki wypadek lepiej byłoby mieć tę opcje w zapasie.
- Każ całemu Murivel rzucić się na Ciebie!
W jego głowie nagle pojawił się demoniczny głos, sam Iron wydawał się nie wykazywać, że jakkolwiek coś takiego usłyszał, nie mniej jednak wiedział doskonale, że nie było to żadne urojenie a jego życiowy towarzyszy i największy przyjaciel jakiego miał, Vain.
- Vain... Nie uważasz, że to zły pomysł?
Odparł w głowie, nie mniej jednak przed cesarstwem nie wykazywał się by prowadził jakąkolwiek rozmowę, skierował jedynie swoje żółte tęczówki na cesarza i mimo wszystko ze spokojem i uśmiechem spoglądał na niego.
- Jednakże dziękuję za informację o tej nagrodzie, gdy tylko zdecyduję, natychmiastowo dam znać.
Dodał.
- To moja wina, że Iron nie wiedział, zapomniałam mu wspomnieć o nagrodzie w całym zamieszaniu, jedynie przybył tutaj z przekonaniem, że po całym turnieju Wasza Wysokość byłby skłonny podjąć sojusz z nacją, którą Iron buduje.
Dodała Iblee wyjaśniając przy okazji czemu szarowłosy nie wiedział nawet o takiej oczywistej rzeczy jak nagroda, nie mniej jednak przy tłumaczeniu całej tej sytuacji przypadkowo wspomniała o fakcie, że osobnik przed nimi właśnie stawał się założycielem swojego kraju i chciał znaleźć przychylniejszych sojuszników, dla Iblee byłaby to zwycięska sytuacja dla każdego, Makoto dotrzyma obietnicy ojca zaś Iron zyska cennego sprzymierzeńca, jeśli oczywiście cesarz zdecyduje się zgodzić na to i dostrzeże w chłopaku sojusznika.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#9 2022-05-25 13:37:24

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Makoto słuchał uważnie wypowiedzi chłopaka. Kiedy ten wspomniał o tym, że nikt nie zdążył go poinformować o nagrodzie, cesarz pokręcił lekko głową, dając jasno znać, że nic się nie stało.
-Wokół samego turnieju jest sporo emocji, nic więc dziwnego, że mogło ci to umknąć - Wyjaśnił i odsunął dłonie, aby zrobić przestrzeń dla służby, która właśnie wniosła wazę z zupą. Drismorr postanowiła, jednak szybko uzupełnić wypowiedź chłopaka, a informacja o tworzeniu nowego kraju sprawiła, że wszyscy skierowali na niego spojrzenia. Nawet Rhiannon wydawała się zostać wyrwana z zamyślenia. Wychyliła się nieco znad stołu, aby móc spojrzeć na chłopaka, który jak się okazało, miał dość spore ambicje.
-Stworzenie własnego kraju, to nie taka prosta sprawa. Wysoko mierzysz- Nawet cesarzowa wydawała się być pod wrażeniem ambicji tak młodego człowieka. Jedno można było już stwierdzić. Iron zdecydowanie zyskał ich zainteresowanie. Teraz tylko musiał spróbować to utrzymać.
-Stworzenie wbrew pozorom nie jest takie trudne, utrzymanie tego...to jest prawdziwe wyzwanie- Wtrącił się Eryk, spoglądając w stronę Makoto, który jedynie kiwnął twierdząco głową -Nie każdy się odnajdzie w roli spoiwa
-Czasami trzeba mierzyć wysoko, aby osiągnąć, chociaż połowę swoich celów- Odezwała się, przerywając tym samym chęć do dalszej kontynuacji wypowiedzi księcia. Mężczyzna uśmiechnął się do niej tylko nieznacznie i skinął głową
-Czyż nie jest tak, żeby zrealizować swoje zamiary, potrzebna jest przede wszystkim ambicja, a dopiero potem talent, wiedza i na samym końcu szczęście?
-Tak, masz słuszność- Powiedział Eryk a Rhiannon uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie będę ukrywać, że nasze państwo jest w trudnej sytuacji i sojusznicy są teraz nam potrzebni. Wygraj chłopcze, a masz moje słowo, że podamy sobie dłonie jako partnerzy, a może i nawet przyjaciele- Mowił poważnie, a on nie rzucał słów na wiatr. Musiał teraz tylko dostać jasny dowód na to, że sojusz z chłopakiem przyniesie mu korzyść.
-Nie rozmawiajmy o polityce przy stole...powiedz lepiej jak ci sie podoba w Murivel?- Zapytała się Mari przerywając ten akt handlowaniem przysług przy obiedzie. Reszta posiłku minęła w spokojnej atmosferze. Rodzina cesarska zadała kilka pytań odnośnie życia Irona, jego przeszłości. Krótko mówiąc były to typowe wymiany uprzejmości, które mieściły się w granicach dworskiego protokołu. Po posiłku Makoto podziękował wszystkim za obecność, po czym ogłosił, że każdy może wrócić do swoich zajęć. Rhiannon miała już plan na resztę tego dnia. W jej głowie zaczął kreślić się plan niemal tak idealny, że bała się powiedzieć go sobie na głos. Kiedy znalazła się w swojej komnacie, szybko pozbyła się niewygodnej sukienki, oraz obciskającego gorsetu. Z dna szafy wyciągnęła zwykłą sięgającą do kostek zwiewną pomarańczową sukienkę na ramiączka. Rozplotła warkocze, rozpuszczając tym samym burzę szarych włosów, które opadły na jej plecy. Rubinowe spinki wylądowały niedbale na toaletce. Wystrzeliła jak strzała z komnaty i zaczęła przekradać się przez pałac. Wiedziała, że o tej godzinie matka spędza czas w bibliotece, a ojciec jak zawsze siedzi za swoim biurkiem nie widząc świata po za kolejnym dokumentami. Chciała dostać się do ogrodu, licząc na to, że dziura w murze, którą zasłaniały krzewy nadal pozostawała w nienaruszonym stanie. Ku jej wyraźnej uldze pałacowy ogrodnik nadal się nie zorientował, że krzak, który od jakiegoś czasu przycinał z takim zamiłowaniem skrywa za sobą klucz do chwilowej wolności księżniczki. Dziewczyna upewniła się tylko, że nikt nie widzi i dała nura między krzaki. Chwilę zajęło jej nim dotarła do wyrwy w murze, ale kiedy tylko przez niego wyszła Murivel otwierało się przed nią w całej swojej okazałości.
Miasto jak zwykle było zatłoczone, i chociaż sytuacja w kraju nadal była trudna, to o dziwo rewolucja nie rzutowała jakoś wyjątkowo na turystów, czy codzienność prostych sklepikarzy. Czasami, kiedy miała więcej wolnego wyrywała się z pałacu i przysiadała na pobliskiej fontannie i po prostu obserwowała ludzi. Teraz miała, jednak konkretny cel oraz powód swojej ucieczki. Skręciła w jedną z uliczek, aby dojść do jednego z budynków. Przy drzwiach wisiał szyld, który informował przechodniów, że tutaj znajdowała się krawcowa. Na wystawie stały najnowsze sukienki, które zostały stworzone. Dziewczyna zastukała w drewniane drzwi, a kiedy te się uchyliły usłyszała tylko ciche pisknięcie
-O nie- Odezwał się kobiecy głos -Tylko nie znowu, nie dam się w nic wrobić- Powiedziała i chciała zatrzasnąć drzwi przed dziewczyną, ale ta chwyciła je dłońmi utrudniając ich zamknięcie
-Oj...weź...proszę. Ten jeden raz- Dziewczyny siłowały się przez chwilę z drzwiami, ale to osoba po drugiej stronie wydawała się być silniejsza
-NIE MA TAKIEJ OPCJI- Wykrzyknęła i chciała z impetem zatrzasnąć drzwi, ale coś jej w tym przeszkodziło. Spojrzała w dół, a w szparze pomiędzy drzwiami a framugą dostrzegła stopę odzianą w elegancki bucik.
-Ała...- Powiedziała Rhiannon poruszając lekko stopą. Drzwi się uchyliły a szarowłosa uśmiechnęła się w stronę dziewczyny, która była łudząco do niej podobna. Zgadzał się nie tylko ich kształt twarzy, ale również figura, wzrost czy niemal idealny rozstaw oczu. Tylko dwie rzeczy sprawiały, że Rhiannon i tajemnicza dziewczyna nie uchodziły za bliźniaczki. Ta druga miała włosy w kolorze granatu, a przynajmniej tak można było wywnioskować po odroście, który zaczął wypierać szarą barwę.
-proszę Rohni- Zrobiła minę smutnego szczeniaczka, a jej prawie wierna kopia westchnęła ciężko i odsunęła się od drzwi wpuszczając ją do środka.
-Moje włosy nie wytrzymają kolejnego farbowania. Tamta farba miała być na chwilę, a trzyma się już przeszło miesiąc...napijesz się herbaty?- Szarowłosa kiwnęła głową i opadła na pobliski fotel. Dziewczyna zniknęła na chwilę w innym pomieszczeniu, po czym wróciła z tacą na której stały filiżanki z herbatą.
-Mów o co chodzi, ale czuję, że będę tego żałować
-Kojarzysz ten wielki turniej?- Zapytała się a Rohni kiwnęła głową -Wezmę w nim udział- Zakomunikowała a jej sobowtór zachłysnął się herbatą.
-Już widzę jak twój ojciec się na to zgodzi
-A kto powiedział, że będę pytać się o zgodę, z resztą cały czas będę obok- Jej plan wydawał się być idealny. A z pomocą przyjaciółki mogła plan zmienić na rzeczywistość.
-Tamten wyskok miał być jednorazowy, ten turniej może długo trwać, do tego czasu się domyślą, że nie jestem tobą. Mogę się uśmiechać, ale będę musiała coś powiedzieć, zorientują się, że ja to nie ty- Rhiannon uśmiechnęła się lekko w stronę dziewczyny
-Będziemy się wymieniać miejscami. Kiedy ja będę walczyć o swoją wolność, ty po prostu będziesz wyglądać
-Wiesz, że to będzie trudne. To nie jest zamienienie się miejscami na cały dzień. Po za tym...nie wydaje mi się, aby twój udział w turnieju był dobrym pomysłem. To nie jest trening, ani zabawa. To poważna rzecz i może stać się tobie krzywda. Nie, nie chcę brać w tym udziału
-Rohni...wygrany może poprosić cesarza o wszystko...no prawie. To jedyna moja szansa na to, aby wywinąć się od małżeństwa
-Rozumiem, że nie chcesz i nie dziwię się tobie, ale ten sposób...to szaleństwo. Mogą cię nawet zabić, z resztą...jak chcesz wziąć udział w turnieju skoro wszyscy wiedzą jak wyglądasz?
-I tutaj przydadzą się twoje nieocenione umiejętności. Zrobisz mi kostium i maskę. Nikt mnie nie pozna. Dziewczyna z szarymi włosami nie wzbudzi podejrzeń, jeżeli księżniczka będzie obecna podczas turnieju- Wiedziała, że musiała to zrobić, a jeżeli przyjaciółka się nie zgodzi...nie wiele to w tej chwili zmieniało. I tak miała zamiar wziąć udział w turnieju. Nawet jeżeli miałoby to doprowadzić to gorszych konsekwencji niż gniew ojca. Rohni kręciła przez chwilę głową zupełnie tak, jakby ten gest miał dodać jej nieco więcej siły do odmowy, ale znała księżniczkę na tyle długo, że zdawała sobie sprawę z tego, że jej odmowa niczego nie zmieni.
-Ehhh...no dobrze - Powiedziała i chwyciła swój szkicownik -To jaki ten strój chcesz

Ostatnio edytowany przez Rhiannon Fukushima (2022-05-25 18:17:22)


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#10 2022-05-25 23:47:50

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Iron wzbudził nie małe zainteresowanie gdy Iblee postanowiła opowiedzieć o tym jakie ambicje ma szarowłosy, nie mniej jednak on sam nie wydawał się być tym zniechęcony, chociaż cesarzowa jak i sam książę dość szybko oznajmili, że nie jest to dość proste zadanie, nie mniej jednak sama księżniczka wydawała się być nastawiona pozytywnie do jego ambicji a i sam cesarz wydawał się już sam widzieć chłopaka jako swojego sprzymierzeńca, oczywistym warunkiem było zwycięstwo szarowłosego w turnieju, a to mimo wszystko zmotywowało go do dalszego celu.
Iron przymknął oczy i uśmiechnął się lekko.
- Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe zadanie, nie mniej jednak moi poplecznicy liczą, że nam się uda, nawet nie tak dawno postawiliśmy pierwsze budynki. Moja przyjaciółka rokuje, że za kilka miesięcy powstanie nasze pierwsze miasto jeśli utrzymamy tempo i nie będziemy mieli wielkich przeszkód.
Wyjaśnił spokojnie, w duchu czuł spokój i był pełen nadziei, że już nie długo jego pobratymcy nie długo będą mogli spać spokojnie nie obawiając się już nikogo i niczego a jego opowieści o tym świadczyły tylko jak ambitnie jego poplecznicy podeszli do zbudowania pierwszego ich miasta.
Ostatecznie cesarzowa Mari postanowiła zmienić temat i zapytała chłopaka o jego wrażenia z pobytu tego miasta, chłopak skierował swój wzrok na kobiecie i posłał jej swój ciepły uśmiech.
- Będąc szczerym oniemiałem na widok Murivel, jest niesamowite i piękne zarazem, wierzę, że uda mi się sprowadzić architektów stąd by upiększyć miasto, które powstanie, jeśli to nie kłopot, to również po obiedzie chciałbym móc zwiedzić bardziej to miasto.
Chłopak był szczery, Murivel zrobiło na nim znaczne wrażenie i nic dziwnego, że w podobny sposób chciał upiększyć swój kraj, nie miał też powodu by tego nie ukrywać i teraz gdy było jeszcze kilka dni do turnieju, chciał poznać lepiej te miejsce i móc spokojnie pozwiedzać, skoro już miał okazję, warto było skorzystać.
- Chętnie Cię oprowadzę, zresztą w końcu przybyłeś na moje zaproszenie tutaj.
Zadeklarowała Iblee z radosnym uśmiechem, fakt faktem dziewczyna chciała pokazać Ironowi kawałek swojego świata już od dawna a skoro sytuacja się idealnie złożyła, to czemu miałaby teraz nie korzystać z okazji, zwłaszcza, że sam Iron w końcu zachwycił się widokiem tego miejsca.
Następnie cała rozmowa zeszła na prostych i dość typowych pytaniach o chłopaka i chociaż tutaj szarowłosy był dość oszczędny w słowach to jednak mogli odkryć, że pochodzi z małej wioski pochodzącej kilka kontynentów stąd i że miał młodszą siostrę a także że lubi wędkarstwo oraz stolarstwo.
Po obiedzie chłopak grzecznie przeprosił, udał się do swoich komnat gdzie przebrał się w swoje typowe ciuchy, by zaraz potem wraz z Iblee wyruszyć na miasto, dla niego była to czysta przyjemność i był chętny by poznać typowe życie w tym mieście, fakt, wiedział o rewolucji, słyszał o niej, lecz dla kogoś, kto przybył tutaj by walczyć, nie był to problem.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#11 2022-05-26 00:34:57

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

-A pomyślałaś chociaż o tym co będzie jak ciebie zdemaskują?- Rohni usilnie starała się przemówić do rozsądku dziewczyny, która wydawała się coraz bardziej napalać na ten pomysł podchodząc do niego zupełnie bezkrytycznie
-Najwyżej mnie wydziedziczą, ale przynajmniej nie będę musiała wychodzić za mąż za jakiegoś sztywniaka
-A wiesz coś o pracy? o zarabianiu pieniędzy. Riahnnon proszę cię, pomyśl o tym trzeźwo. To samobójstwo. A jeżeli ciebie zdemaskują za tobą pójdę ja
-Jeżeli nie chcesz się zgodzić mi pomóc to nie musisz, sama sobie poradzę
-Wiesz, że nie o to chodzi. Martwię się o ciebie. Ten plan...czy ty sobie go chociaż raz na głos powiedziałaś?- Rohni widziała w tym wszystkim zbyt wiele luk przez które mógłby wkraść się chaos, który sprawi, że bieg wydarzeń będzie trudny do przewidzenia oraz jeszcze trudniejszy o ile niemożliwy do opanowania. Księżniczka wstała z fotela odkładając pustą już filiżankę na stolik. Podeszła do okna przez które zaczęła obserwować ludzi, którzy spieszyli się każdy w swoją stronę
-Nie chodzi tylko o wolność prawda?- Zapytała się dziewczyna, a Rhiannon kiwnęła lekko głową
-Muszę coś udowodnić, sama sobie. Chcę zobaczyć czy naprawdę tak jak mówi matka nie zostałam urodzona po to, aby być szczęśliwą. Jeżeli istnieje chociaż nikły cień szansy na to, aby odwrócić mój los to chcę się tego podjąć - Nie była grzeczną księżniczką, o której bez sprzecznie marzyli jej rodzice. Trafiła im się córka, która charakterem wdała się w matkę, z tą różnicą, że jej charakter był dużo twardszy, a jej nie brakowało odwagi do tego, aby sięgnąć po to czego pragnęła
-Będziesz startować jako przedstawicielka Murivel?
-To miejsce zostało już zajęte...z resztą przez kogoś obcego. Akavir nikogo nie wystawił, przy odrobinie szczęścia uda mi się wkręcić
-Wiesz, że to może bardzo szybko upaść, tym bardziej nie jestem pewna czy to dobry wybór. Masz mnóstwo upadłych rodów, które wyginęły. Dlaczego nie podszyjesz się pod ostatnią żyjącą spadkobierczynię?
-Myślałam o tym, ale odpada...tylko królestwa- Odpowiedziała
-Kto wymyślił te zasady?- Mruknęła Rohin a szarowłosa zaśmiała się cicho
-Z tego co wiem i tak były zmieniane, ale można pewnie podziękować naszemu ministrowi. Ten dziad ma naprawdę świetlane pomysły. Tak czy inaczej jest jeszcze jedna sprawa- Powiedziała i wyciągnęła kawałek kartki, który podała przyjaciółce. Było to nic innego jak formularz zgłoszeniowy
-Moje pismo znają, twojego nie- Sprawa wyglądała tak, że Rhiannon wydawała się już podjąć decyzję i nic, ani nikt nie był w stanie jej od tego odwieźć. Musiała zaryzykować, chociaż być możę jeszcze nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo ryzykowała. Księżniczka spędziła u przyjaciółki jeszcze kilka chwil, aby dogadać szczegóły, a kiedy wydawało się, że nie było już nic więcej do dodania pożegnały się ze sobą, a Rhiannon wyszła na ulicę miasta. Spojrzała ponuro w stronę zamku. Tak bardzo nie chciała tam wracać, ale gdyby tak zrobiła w tym mieście nie byłoby miejsce w którym by jej nie znaleźli. Spojrzała na zgłoszenie, które trzymała w dłoni. Starała się zagłuszyć głos rozsądku, który wydawał się coraz bardziej i częściej dochodzić do głosu. Tak to co chciała zrobić było szaleństwem, ale czy miała inny sposób na to, aby ktoś wreszcie jej posłuchał i zaczął liczyć się z jej zdaniem. Obawiała się, że niestety nie. Jeżeli nic nie zrobi dalej będzie tylko uroczą księżniczką, która została wytresowana po to, aby się ładnie uśmiechać. Z tych zamyśleń wyrwał ją z oddali znajomy już głos. Skierowała wzrok w stronę dźwięków, a kiedy ujrzała sylwetkę Irona otworzyła szerzej oczy.
-Cholera...- Zaklęła pod nosem. Nie ufała mu i nie wiedziała czy zaraz nie pobiegnie do zamku, aby donieść cesarzowi o tym jak bardzo jego córka jest nieposłuszna. Szczególnie, że podczas obiadu wywnioskować można było jedno. Wkupienie się w łaski cesarza byłoby mu na rękę. W panice zaczęła się rozglądać, za jakąś kryjówką. Szybko, jednak zrozumiała, że jej przyjaciółka zamieszkała w takim miejscu w którym nic nie mogło przysłonić wystawy jej sklepu. Sytuacja była już beznadziejna, a po chwili była już niemal pewna, że została zauważona. Schowała dłoń w której trzymała zgłoszenie za plecy i posłała się w stronę chłopaka delikatny uśmiech
-Postanowiłeś rozprostować nogi?- Rzuciła przelotnie siląc się na jak najbardziej naturalny ton głosu. Może pomyśli, że w w tym królestwie panowały zgoła inne zasady i księżniczkom wolno było od tak chodzić między ludźmi.


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#12 2022-05-26 01:03:48

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Iron oraz Iblee spokojnie szli ulicami miasta rozmawiając o trywialnych sprawach, czasem chłopak zatrzymywał się by przyjrzeć się jakiemuś budynkowi czy po prostu na targowisku dostrzegł coś interesującego i chciał się tej rzeczy przyjrzeć, często spoglądał na zdobienia mebli sprawdzając przy okazji czy byłby w stanie takie zrobić w swoich stolarskich dziełach, Iblee zaś spokojnie i cierpliwie przyglądała się temu, nie spieszyło jej się a jej towarzysz rozmów i jego fascynacja czymś, co było dla niej wręcz podstawowe była niesamowita, nie mniej jednak wiedziała, że chłopak po prostu szuka inspiracji by ożywić miasto, które stawia wraz z innymi a Murivel mimo wszystko miało swoją  majestatyczną aurę, która go zafascynowała.
Ostatecznie wrócili na szlak ale nie umknął im widok samej księżniczki ubranej dość pospolicie, która stanęła przed nimi jakby czekała na to aż oni dojdą do nich, więc bez skrępowania oboje dodreptali do dziewczyny, która w pierwszej kolejności postanowiła zapytać szarowłosego o jego wypad na miasto.
- Tak, uznałem, że skoro mam okazję poznać nieco to miasto, to powinienem z niej skorzystać, poza tym... Cóż, muszę znaleźć dobre miejsce na trening, wolałbym nie ćwiczyć w pałacu.
Iron uśmiechnął się do niej w swój typowy sposób, nie wiedzieć czemu ale jego uśmiech mimo wszystko był przyjemny dla ludzi, często wydawał się być beztroski i po prostu pełen radości i życia, sama Iblee nie rzadko na ten widok po prostu uśmiechała się mimowolnie, nawet do końca nie wiedząc czemu.
- Swoją drogą Wasza Wysokość... Czy księżniczka nie powinna opuszczać pałacu?
Zapytała zaciekawiona po czym położyła dłoń na biodrze w oczekiwaniu na odpowiedź zaś jej uśmiech szybko zmienił się w dość cwany uśmieszek, bo właśnie udało jej się przyłapać księżniczkę na ucieczce z pałacu, nie mniej jednak żółtooki skierował swój wzrok na towarzyszkę i mimo wszystko się zaśmiał.
- Iblee... Daj spokój, dziewczyna chyba ma prawo od czasu do czasu wyjść na miasto.
Poglądy Irona były dość luźne, w zasadzie nie rozumiał wielu zakazów, które istniały u szlachty i nie umiał sobie wyobrazić życia ciągłego pod jednym dachem, nic więc dziwnego, że dość dobrze rozumiał chęć ucieczki z tamtego miejsca chociażby na chwilę, a dziewczyna była młoda i potrzebowała nieco wolności.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#13 2022-05-26 01:22:31

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Wiedziała, że to wszystko szło jakoś zbyt łatwo. Mogła się domyślić, że w końcu natrafi na jakaś przeszkodę. Nie sądziła, jednak, że może być to przeszkoda, której nawet nie wiedziała jak pokonać. Iron był dla niej obcym człowiekiem. Służbę w pałacu znała, tak samo jak różnych ministrów, czy innych arystokratów, którzy przewijali się przez różne pomieszczenia. Znała ich mniej lub bardziej wstydliwe sekrety, umiała to wykorzystać w odpowiedni sposób, aby ugrać coś dla siebie. Teraz była zdana tak naprawdę na szczęście, któremu nie bardzo lubiła powierzać ważne dla niej sprawy.
-Taaaak...- Odpowiedziała przeciągle -Ojciec raczej by się nie ucieszył ze zniszczonego pałacu. Dość rozsądne, meble nie zostały przystosowane do treningów...szczególnie wazy...znaczy- Uśmiechnęła się wyraźnie zakłopotana tym co wypłynęło z jej ust. Nie radziła sobie zbyt dobrze w tak stresujących sytuacjach. Można by rzec, że gdyby ktoś chciał z niej coś wyciągnąć, wystarczyłoby postawić ją przed jakimś krępującym wydarzeniem, a ona chcąc powiedzieć jak najmniej, powiedziałaby prawie wszystko.
-To znaczy, ładne mamy wazy, stare....tak stare- Miała ochotę podejść do pobliskiej ściany i walnąć z całej siły w nią głową. Zawsze, kiedy znajdowała się po za murami zamku cała jej elokwencja nagle gdzieś znikała. Wszystko dlatego, że i łańcuchy opadały, a ona czuła, że nie musiała się starać, dobierać ostrożnie słów. Właśnie dlatego chciała wygrać ten turniej, aby móc być taką jak teraz. Tą gadatliwą i może nawet trochę dziwną osobą. I już przez chwilę się jej wydawało, że dostatecznie zakręciła, aby nie padło to jedno podstawowe pytanie, którego spodziewała się usłyszeć od początku, kiedy zobaczyła tylko tę dwójkę na horyzoncie
-Otóż...- Zaczęła -Jest pewna stara zasada, spisana nie wiadomo gdzie i nie wiadomo przez kogo, ale jest. Księżniczka w każdy poniedziałek...znaczy środę...tak środę może wyjść z pałacu w żółtej sukience?- Jej wysiłek był naprawdę godzien podziwu. Chociaż ta historia nijak nie trzymała się kupy i nie miała najmniejszego sensu, to szarowłosa dalej próbowała w to brnąć. Niestety co zobaczyła po minie Iblee bezskutecznie. Kontrolę, jednak przejął Iron, który ku jej zdziwieniu wykazał zrozumienie.
-Proszę was, nie mówcie o tym ojcu- Z jej twarzy zniknęło zakłopotanie, a pojawiła się ulga, że nie musiała dalej wymyślać głupich historyjek, które i tak jej nie wychodziły -I tak zabronił mi już wszystkiego co lubię, a jeszcze dodatkowej godziny etykiety nie zniosę. Proszę...mogę liczyć na waszą dyskrecję?-  Chociaż jej wyjście na miasto miało podwójne dno, to Iron miał rację. Miała często dosyć pałacu, oraz przepychu wokół niej. Nie potrzebowała złota, pięknej biżuterii czy drogich i z resztą nie wygodnych sukien.


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

#14 2022-05-26 02:30:01

Iron Del Fugakushi

Administrator

Zarejestrowany: 2010-02-05
Posty: 169
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

Im bardziej słuchali księżniczki, tym bardziej wydawało się, że dziewczyna zaczyna tracić rozum, nie mniej jednak sam szarowłosy tylko skrzyżował ręce na klatce piersiowej i mimo wszystko słuchał z uwagą, był niczym ojciec znający tajemnicę córki i tylko słuchający jej kiepskich wymówek mimo iż znał prawdę, musiał przyznać, że ta rola nawet go po prostu bawiła.
- W środę i w żółtej sukience mówisz?
Zawtórował gdy dziewczyna opowiedziała o tym "starym prawie" po czym z uśmiechem zlustrował szarowłosą by zaraz potem skierować ponownie swój wzrok na jej przyjemną twarzyczkę, sama Iblee już widziała po jego spojrzeniu, że chłopak miał coś ciekawego do powiedzenia, dlatego jej reakcja była dość prosta, ot cichy chichot.
- Dlatego wyszłaś we wtorek i w pomarańczowej sukience?
Zapytał jasno odkrywając jej sekret, nie mniej jednak wykazanie chociaż tej minimalnej dozy zrozumienia sprawiło, że Rhiannon się szybko sprzedała co do swoich wypadów na miasto i zaczęła ich błagać by ci jej nie wydali, szybko również zaczęła tłumaczyć czemu musiała po prostu się ulotnić, wszak jej motywy nie były złe, a przynajmniej nie w mniemaniu szarowłosego, jednak jego znajomość z pałacowymi tradycjami ograniczała się tylko do tego, czego się wyuczył będąc w Akavirze i odpowiadając na wezwania królowej, wówczas wszystko było zupełnie inne.
- W zasadzie...
Zaczęła Iblee przykładając dłoń do brody i unosząc nieco wzrok ku górze, udając że zastanawia spoglądała ukratkiem tylko na reakcję księżniczki i wywoływała malutką presję, co by nieco podsycić całą atmosferę, sam żółtooki patrzył na jej teatrzyk z zaciekawieniem, mimo iż znał odpowiedź.
- No nie wiem Iron... Co sądzisz?
Zapytała kierując głowę ku swojemu towarzyszowi, sam szarowłosy najpierw spojrzał na Iblee zaraz potem na biedną i udręczoną Rhiannon, która wyczekiwała tylko odpowiedzi, która mogła uratować bądź zrujnować jej życie, chłopak podrapał się w tył głowy po czym podszedł bliżej i poklepał dziewczynę po ramieniu.
- Nie przejmuj się, nie wydamy Cię.
Odparł i spokojnie przeszedł obok niej idąc dalej i jednocześnie kończąc to małe piekiełko niepewności w którym trzymana była księżniczka, chłopak nie był zły ani też nie wydawał się być jakoś przykuty etykietą i zasadami do pobytu tutaj, skoro miał prawo odpuścić dziewczynie, to zdecydował się z tego prawa skorzystać.
- Iron, może pokażemy Ci wzgórza? To byłoby całkiem dobre miejsce na trening.
Zaproponowała błękitnowłosa po tym jak zakończyła swój chichot po udanej scence, nie mniej jednak liczba mnoga była malutką sugestią dla Rhiannon, która otrzymała coś na kształt zaproszenia do wspólnego spaceru i oprowadzenia chłopaka po tym miejscu, jakby nie patrzeć i sama księżniczka mogła coś wnieść do jego pobytu, oczywiście jeśli by tego chciała.


Iblee Drismorr
Vain
Elme
Masakaki
Akitoshi

Heimdall



Ragnar Dragomir - Ald Velothi
Ivanov Dragomir - Rusha
Nimue De Muerte - Twierdza Smutku
Zhou Weijun - Zachodnia Prowincja
Ironiczny - Zapomniane Wyspy
Lei Yuen - Urshilaku
Tristan Ryan - Evermore
Toffee - Commorragh
Eredin - Alexandria
Hermes Souryu - Pasadena
Samael Visconti - Laruvia
Legato Bluesummers - Uvirith
Bourner - Palansour
Blaise "Włóczęga" Crane - Seyda Neen

Offline

 

#15 2022-05-26 11:20:30

Rhiannon Fukushima

Użytkownik

Zarejestrowany: 2022-05-24
Posty: 162
Punktów :   

Re: Natura Grzechu

-Emmm...-Dziewczyna zakłopotała się nieznacznie, kiedy wszystkie jej potknięcia zostały bardzo szybko wytknięte. Nie umiała kłamać, jeżeli musiała robić to otwarcie. Zawsze w jej historiach znajdowały się pewne niedociągnięcia, które sprawiały, że misternie snute opowieści traciły na wiarygodności.
-taaaaak?-Odpowiedziała, mrużąc przy tym nieznacznie oczy. Jednak nie sama historia była teraz ważna...szczególnie w chwili, kiedy ewidentnie wszystko i tak już legło  w gruzach. Chciała mieć pewność, że po powrocie do pałacu nie spotka się z nieprzyjemnościami, które sprawiłyby, że zostałaby już najprawdopodobniej zamknięta w swojej komnacie, i wypuszczano by ją tylko na jakieś oficjalne wydarzenia. Ulga wlała się w jej serce, kiedy chłopak zapewnił ją o tym, że cesarz przynajmniej od nich nie dowie się niczego. Rhiannon uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę i kiwnęła głową na znak wdzięczności. Dziewczyna podobnie jak chłopak, chciała już ruszyć, ale w przeciwną stronę, kiedy Iblee, rzuciła dość subtelną, ale jakże prostą w interpretacji propozycję. Księżniczka zatrzymała się i spojrzała najpierw na dziewczynę, a zaraz potem na chłopaka, który zdążył już nieco się oddalić. Księżniczka spojrzała kątem oka w stronę pałacu. Nie powinna znajdować się poza nim tak długo, w końcu ktoś się zorientuje, że jej nie ma, ale czy odpowiednie powitanie gości i oprowadzenie ich po mieście nie powinno należeć do jej obowiązków. Cały czas trzymając rękę z kartką za plecami spojrzała na Iblee i uśmiechnęła się do niej, kiwając głową.
-Chyba nic się nie stanie, jak chwilę wam potowarzyszę- Szybko udało się jej zrównać krok z chłopakiem, po czym ruszyli przez miasteczko. Dziewczyna co jakiś czas wskazywała na poszczególne budynki i opowiadała ich mniej lub bardziej skomplikowaną historię. Bądź co bądź jako księżniczka, spędziła naprawdę długie godziny nad mapami Murivel z różnego okresu, nad historycznymi książkami i kronikami, które opisywały historię tego miejsca.
-Nasz główny sposób handlu odbywa się drogą morską. Właściwie stąd można bez większych przeszkód dopłynąć do większości sąsiednich królestw, ale i mamy również kilka szlaków lądowych, chociaż nie są one zbyt bezpieczne- Droga do Murivel nie była prosta, oraz wiodła przez liczne lasy, łąki i inne miejsca, w których bez problemu można wpaść w zasadzkę.
-No dobrze...- Powiedziała po chwili milczenia, po czym skierowała wzrok na chłopaka -Powiedz mi, bo masz dość nietypowe imię. Nie spotkałam się z nim jeszcze. To twoje prawdziwe imię, czy raczej pseudonim?- Zapytała się wyraźnie zaciekawiona. Spotkała już na swojej drodze ludzi, którzy swoje prawdziwe imiona zastępowali pseudonimami. Było to spowodowane różnymi czynnikami. Jedni po prostu woleli sami nadać sobie nowe imię, a inni musieli ukrywać się pod pseudonimem z różnych powodów, ale głównie nie były to powody zgodne z literą prawa.


Makoto - #989be6
Mari - #ffb366
Książe Eryk - #BD2424
Rohni - #ED92D0
Rudolf - #4169E1

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl